Baca zatrudnil sie w kopalni. Juz
pierwszego dnia mial pecha, bo wpadl
do starego, zapomnianego szybu. Zbiegli
sie koledzy i mowia:
- Franek, jestes tam?
- Jo.
- Nic ci sie nie
stalo?
- Ni.
- To wylaz stamtad.
- Kaj nie moge, bo jeszcze
lece...
- Wojtek, wyscie taki mondrala,
wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela
jest prowd?
Gazda na to:
- Jo
znom jino trzy. Piyrso to swiynto prowda, drugo tyz prowda, i trzecio gowno
prowda.
Wraca gazdzina pociagiem z jarmarku i
pyta siedzacego z nia w przedziale
pasazera:
- Prosze pana, czy w Zimnej
Wodzie staje?
- Mnie nie!
Rozmawiaja dwie gazdziny o swoich
dzieciach. Jedna z nich sie chwali:
- A moj Jasiek to teroz studyjuje w takim
uniwersytecie, co to sie tak jakos
nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... uzarl -
nie, nie uzarl... A! juz wim! UJOT!
Bacowa budzi swojego meza w srodku
nocy.
- Antos, pchla mi chodzi po plecach, zlap ja i zabij.
- Zapal
swiatlo - doradza zaspany baca. - Jak cie zobaczy, to sama
zdechnie ze
strachu.
Na ostry dyzur przwoza gorala ciezko
pobitego, a ten na noszach zwija
sie ze smiechu. Lekarz pyta:
- I z czego
sie pan tak smieje? Szczeka zlamana, cztery zebra tez, oko
wybite?
Goral
na to:
- Ja to nic ale Jontek ma dzisaj noc poslubna a ja mam jego jaja w
kieszeni!
Siedzi Baca razem ze skoczkami
narciarskimi i wysluchuje ich opowiesci.
Pierwszy skoczek chwali sie, ze
skoczyl na odleglosc 100 metrow, drugi,
ze pobil rekord skoczni. Na to Baca
mowi:
- Jak ja skoczylem z tej skoczni to lece, lece, patrze mijam
koniec
wybiegu, tam gdzie zatrzymuja sie inni, mijam Zakopane, mijam
Gublowke,
a tu jak halny nie powieje i wrocilo mnie na 30
metr.
Baca rozwodzi sie z Gazdzina. Odbywa
sie rozprawa w sadzie. Sedzia
pyta sie Gazdy:
- Powiedzcie Gazdo, dlaczego
chcecie sie rozwiesc z ta Gazdzina,
przeciez zyjecie razem juz 20 lat, w czym
Wam ona zwinila?
Gazda na to odpwiada:
- A bo Panie sedzio, ona mi
seksualnie nie odpowiada.
Na to w koncu sali podo si sie ze swojego miejsca
juhas i wola:
- Glupoty Gazdo gadacie! Calej wsi odpowiada, a Wam
nie!
Juhas widzi bace prowadzacego duze
stado owiec.
- Dokad je prowadzicie?
- Do domu. Bede je hodowal.
-
Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie bedziecie je trzymac?
- W mojej
izbie.
- Toz to straszny smrod.
- Coz, beda sie musialy
przyzwyczaic.
Baca przyjechal do Warszawy. Mysli
sobie - psejode sie tromwojem.
Idzie do kiosku i gada:
- Poprosze bilet na
tromwaj. Miysce konicnie sidzonce.
Goral stanal przed sadem oskarzony o
pobicie.
- Oskarzony twierdzi, ze uderzyl poszkodowanego jeden raz zwinieta
gazeta?
- Ano tak - zgadza sie goral.
- I od tego ciosu gazeta
poszkodowany doznal wstrzasu mozgu?
- Skoro tak dochtor powiedzial...
- W
takim razie co bylo w gazecie?
- Nie wiem, nie
czytalem.
Jedzie gazda z gazdzina furmanka.
Nagle niebo sie zachmurzylo, rozszalala
sie burza. Z nienacka 20 metrow przed
furmanka uderzyl piorun. A gazda
patrzy w niebo, palec podnosi i mowi:
-
Nooooooo...
Jada dalej. Po chwili nastepny piorun uderzyl 5 metrow za
furmanka. Gazda
znow podnosi palec i mowi:
- Noooooooooooooo...
Znowu
jada dalej. Nagle kolejny piorun uderza w gazdzine jadaca na
furmance, a
gazda zadowolony:
- No!!!
Przyjechal turysta w gory. Nocuje u
bacy. Rano baca pyta:
- Czy wy w nocy nic ze soba nie robicie, ze sie swiatlo
caly czas pali?...
- Baco, przy swietle to dopiero przyjemnosc!
Na drugi
dzien turysta pyta bace:
- No i jak, lepiej przy swietle?
- Lepiej, lepiej
- i ile dzieci mialy uciechy!
Siedzi goral na szczycie Rys i
krzyczy:
- Hej!... Morze, nasze morze...
Baca rozmawia z turysta:
- Zabilem
wczoraj 10 cmow - mowi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
-
Kapciem.
- Wisi Baca na drzewie na jednej rece
i czyta ksiazke, ktora trzyma w
drugiej. Przechodzacy turysta przystaje i
mowi:
- Baco! We wsi powiadaja, ze Baca ma zdolnosci parapsychiczne!
Na to
Baca:
- A glupoty gadaja!
Na to turysta odchodzi w swoja strone. Baca,
dalej wiszac na drzewie puszcza
galaz na ktorej wisial i przewraca ze
spokojem kartke, wiszac w powietrzu.
- Oj pieprza glupoty w tej wsi, oj
pieprza!
Idzie dwoch bacow kolo sklepu
spozywczego...
- Baco ! Wiejejmy stad ino zywo !!!
- A czemusz to !?
-
Bo tu pisza "Dzemy jaja !!!"
Podczas wizyty prezydent USA zwiedza
z Gierkiem Zakopane. Nagle
slysza krzyk i placz kobiety. Patrza - a gazda za
chalupa grzmoci
zone. Prezydent pyta go dlaczego tak sie zneca nad kobieta.
Gazda
mowi:
- Chciala miec fiata - kupilem. Chciala mercedesa - kupilem.
Ale
teraz jej sie helikopterem zachcialo latac. Nie kupie, bo tu gory
i
jeszcze mi sie baba zabije!
Prezydent pokiwal ze zrozumieniem, ale
Gierek wzial gazde na strone i pyta:
- Gazdo, a tak naprawde o co
poszlo?
- Przeca nie powiem obcemu, ze mi bzdziagwa bony na cukier
zgubila.
Pytaja bece:
- Czy te trzy
dziewczynki sa twoimi corkami ?
Baca:
- No.
- Ale one urodzily sie tego
samego dnia ?!
- No...
- ... w odstepach pietnastominutowych !!!
- No
to co ?! Ja mom rower ...
W Tatrach na hali opala sie naga
blondyna. Raczej spi, albo jest mocno
zamyslona. Przechodzacy turysta
zgorszony widokiem nagiego damskiego
lona (ale zabrzmialo) przykrywa je swoim
kapeluszem (co za poswiecenie!).
Przychodzi Baca, patrzy i mowi:
- O
Jezusicku! Wciagnelo faceta!
- Staro, obrucilabys sie ku
mnie.
- Kces mnie, moj chlopecku ?
- Nie, ino puscos
baki.
Do "Pewex"-u przyszedl z wiaderkiem
goral:
- Pani, han co to za flaska ?
- Francuski koniak.
- Loc!
-
Prosze bardzo.
- A hanta flasysia piykno mi sie widzi.
- To jest najlepsze
wino portugalskie 'Porto'.
- Loc. A hanta ?
- Polski spirytus.
- Duzo
loc. Za to sycko kielo placem ?
- Dwiescie piecdziesiat dolarow.
- Wyloc
!
Baca byl swiadkiem wypadku
samochodowego, poldek walnal w drzewo.
Przesluchuje go gliniarz:
- Baco
jak to bylo?
Na to baca:
- Panocku widzicie to drzewo?
- Widze.
- A
oni nie widzieli...
- Baco, czy pokazecie nam Giewont? -
pytaja turysci.
- Jo. Widzita ta pierwsza gorka?
- Tak.
- To nie je
Giewont. A widzita ta druga gorka?
- Tak.
- To tyz nie je Giewont. A
widzita ta trzecia gorka?
- Nie.
- To je
Giewont.
Zmarzniety w czasie sniezycy tutysta
puka do bacowki - otwiera baca.
- Macie baco cos do jedzenia?
- Niii!
-
To moze chociaz wrzatek macie ??
- Mom... ino
zimny.
Ten sam turysta w nastepne wakacje
zachodzi w deszczu do bacowki,baca
goscinnie czestuje go goraca strawa,
turysta zajadajac spostrzega ze do
talerza leci mu z gory woda...
- Baco
dach ci przecieka.
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz ??
- Ni moge,
przeciez deszcz pada.
- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada ??
- A bo
wtedy nie cieknie...
W gorskiej chacie pod Gubalowka
wielka uroczystosc - Jan Gasienica konczy
sto lat. Zjechali sie reporterzy,
naczelnik miasta, wreczono medal i
dyplom. Wszyscy, trzesacego sie ze
starosci pomarszczonego Gasienice,
pytaja jak dozyl tak sedziwego wieku.
-
Zwyczajnie, nie pilech, nie palilech, za dziewkami nie gonilech...
W tym
momencie przerywa mu straszny halas.
- Nie przejmujta sie - mowie Gasienica -
to tylko moj starszy brat, cala
noc pil gorzale, to mu sie chce teraz za
dup*mi ganiac.
Poczatkujacy narciarz pyta bace:
-
Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijaja
sie dopiero na dole!
- Czy to prawda baco, ze tutejsi
ludzie nie lubia przybyszow z
nizin? - pyta turysta gorala.
- A bo ja to
wim... Widzicie panocku ten cmyntoz?
- Widze...
- Tu leza ci, co przysli
na zabawe bez zaprosenia...
Pijany goral wraca z wesela i zaczyna
sie rozbiera.
- Maryna, pomoz bo ni moge kosuli sciongno - prosi zone.
Ta
podchodzi i zalamuje rece.
- Jezusicku, Jedrek, psecie ty mas ciupaske w
plecach!
Baca slyszy krzyki z podworka:
-
Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee! Przecie mom!
Rano
baca budzi sie, wychodzi na podworko, patrzy:
- O kur**! Gdzie moje
drewno?!
Sprawa w sadzie. Sedzia pyta
oskarzonego - gorala:
- Zawod?
- Mechooptyk.
- Co?
-
Mechooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chalupy
mchem....
Zapisuja bace do Partii. Sprawdzaja
zyciorys.
- No a jak to bylo po wojnie? Byliscie w jakiejs bandzie?
- Ni,
ta bydzie pirsa.
Idzie turysta po szlaku i nagle
syszy:
- Lo Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a
tu baca siedzi na pienku, obok wbita siekiera i:
- Lo Jezu, Jezu,
Jezu!
Turysta: Baco! Baco co wam sie stalo?!
Baca: Mnie? Nic. Lo
Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!!
T: A moze komus w waszej rodzinie?
B:
Mojej? Ni. Lo Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!
T: No to co tak
lamentujecie?
B: Lo Jezu, jak mi sie robic nie
chce!
Zapisuja bace do spoldzielni
produkcyjnej.
- Dacie krowe do spoldzielni?
- Dom.
- Dacie konia do
spoldzielni?
- Dom.
- Dacie owce do spoldzielni?
- Nie dom.
-
Dlaczego?
- Bo mom.
- Baco, czy mozna tu gdzies kupic
czesci zamienne do samochodu ?
- Zaraz za wioska jest ostry zakret nad
urwiskiem, a czesci leza na dole...
Idzie sobie baca i ciagnie na sznurku
zegarek.
Przechodzacy turysta pyta zdziwiony:
- A co to baco, zegarek na
sznurku ciagniecie?
- Ja go wreszcie naucze
chodzic!
Nad Morskim okiem siedzi stary gazda.
Przechodzacy turysci
pozdrawiaja go i pytaja:
- Co tu robicie?
- lowie
pstragi.
- Przeciez nie macie wedki.
- Pstragi lowi sie na lusterko.
-
W jaki sposob?
- To moja tajemnica. Ale jesli dostane flaszke, to ja wam
zdradze.
Turysci wrocili do schroniska, kupili butelke wodki i zaniesli ja
gazdzie.
On tlumaczy...
- Wkladam lusterko do wody, a kiedy pstrag
podplywa i zaczyna sie
przegladac to ja go kamieniem i juz jest moj...
-
Ciekawe... A ile juz tych pstragow zlowiliscie?
- Jeszcze ani jednego, ale
mam z piec flaszek dziennie...
Baca dobiera se do gazdziny. W pewnym
momence gazdzina mowi:
- Baco, gniewom sie
- A o co sie gniewocie
gazdzino?
- Ja nie mowie ze sie gniewom ino ze sie wom ch...
gnie!
Turysta spal u bacy. Rano bydzi sie i
drapie. Widzac to baca pyta:
- Coz to panocku, wsiura wos ugryzla?
- Nie,
w plecy.
- Baco! To gowno to ludzkie czy
zwierzece?
- To? Ludzkie.
- A po czym poznajecie?
- A bo to
moje.
Dwoch gorali postanowilo sprawdzic
ile ludzi jest w knajpie w Zywcu.
Uradzili, ze jeden bedzie wyrzucal gosci a
drugi liczy. Tak tez zrobili
Slychac brzek tluczonego szkla, okrzyk "O Jezu"
a goral liczy:
- Roz
Znowu okrzyk i:
- Dwa
W pewnym momence brzek i
wylatujacy mowi:
- Teroz nie licz bo to jo.
Idzie goralka brzegiem strumienia, a
pod drugiej stronie chlopaki.
- Ej Marys, pojdz do nas !
- Nie pojde bo
mnie zgwalcicie !
- Ej, nie zgwalcimy !
- To po co ja tam pojde
?
- Baco, czym zabiliscie sasiada?
-
A synecka, Wysoki Sadzie...
- Wieprzowa, czy wolowa?
-
Kolejowa...
Goral wraca z dwuletniej sluzby w
wojsku. Zona Jagna ciagnie go
zaraz do sypialni. On sprzeciwia sie i
wyprowadza ja na spacer.
- Widzisz Jagna to piekne blekitne niebo?
- No
widze! Hoc do sypialni.
- A widzisz te piekne wzgorza?
- Widze, no choc
juz!
- A widzisz te piekne laki?
- No widze widze! No choc do ...
- No
to patrz i patrz, bo teraz bedziesz przez miesiac ino sufit
ogladala.
Siedzi Baca na drzewie i piluje galaz
na ktorej siedzi, przechodzi turysta :
- Baco spadniecie !
- Ni, nie
spadne !
- Spadniecie !
- Ni !
- No mowie wam ze spadniecie !
-
Eeee, ni spadne !
Nie przekonawszy bacy Turysta poszedl dalej. Baca pilowal,
pilowal az spadl.
Pozbierawszy sie popatrzyl za znikajacym w oddali tyrysta i
rzekl :
- Prorok jaki, czy co ?
Przychodzi Baca do ubikacji. Czeka,
czeka, wszystkie kabiny zamkniete.
Zniecierpliwiony, zapytuje:
- Je tam
kto? [czy jest tam ktos? przyp. tlumacza]
W odpowiedzi dochodzi go zduszony
glos:
- Tu sie ni je, tu sie sro!
Placze zgwalcona Maryna, podchodzi
baca :
- Czemu placzesz Maryna ?
- Oj zgwalcili mnie zgwalcili !
- A o
pomoc wolalas ?
- Oj wolalam wolalam !
- I nikt nie przyszedl ?
- Nikt
nie przyszedl !
- A ku wsi wolalas ?
- Oj wolalam wolalam !
- I nikt
nie przyszedl ?
- Nikt nie przyszedl !
- A ku halom wolalas ?
- Oj
wolalam wolalam !
- I nikt nie przyszedl ?
- Nikt nie przyszedl !
- A
ku wierchom wolalas ?
- Oj wolalam wolalam !
- I nikt nie przyszedl ?
-
Nikt nie przyszedl !
- A ku lasowi wolalas ?
- Oj wolalam wolalam !
- I
nikt nie przyszedl ?
- Nikt nie przyszedl !
- Nikt nie przyszedl ?
-
Nikt, nikt nie przyszedl !
- To i ja sobie ulze !
Siedzi baca na przyzbie, podchodzi
turysta:
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedze i mysle.
- A to wy
zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To
sobie ino siedze.
Przychodzi baca do kolegi chirurga i
mowi:
- Wiesz Kazik pomoz, mam brzydka zone ! Wez ty jej zrob jakas operacje
!
- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie moze sie da, ale
to
bedzie kosztowac z jakies dziesiec tysiecy.
Spotykaja sie po dwoch
tygodniach. Mowi lekarz Kazik:
- Tak jak mowilem, da sie zalatwic, ino
dziesiec patykow przynies.
- A wiesz Kazik, juz nie trzeba, gajowy zgodzil
sie za piec stowek odstrzelic.
Autostopowiczka zatrzymuje samochod
na drodze z Poronina do Zakopanego.
Samochod zjezdza na pobocze i szofer
odkreca okienko.
Autostopowiczka wsadza glowe do srodka, a wtedy kierowca
podkreca
szybko okienko, wychodzi druga strona, zadziera kiecke i
rznie
rzeczona autostopowiczke, poczem odkreca okienko i odjezdza.
Wtedy
zza drzewa wychodzi goral i rzecze:
- Auto, jak auto, ale takie drzwi to se
musze kupic.
Siedza dwie Goralki na plocie i
plotkuja, plotkuja po czym jedna mowi do
drogiej :
- Oj Maryna cza mi Cie
bedzie pozegnac, widze idzie Franek z kwiatami
trza mu bedzie dupy dac !
-
A co to u was flakona ni ma ?
Pewnemu bacy szesc razy spalila sie
bacowka. Piec razy ja odbudowywal, ale za
szostym razem juz sie zalamal.
Stanal nad resztkami domu, podniosl glowe i wola
do nieba:
- Panie Boze!
Za jakie grzechy ?!
Na to glos z nieba:
- Oj nie za zadne grzechy, nie za
grzechy. Tylko cosik ja cie chyba Jozek
nie
lubie...
Siedzi baca przed chalupa i pierze w
misce kota. Przechodzi turysta i slyszac
straszne piski probuje
zaprotestowac:
- Baco, co robicie ?!
- ano kota piere - rzecze baca
-
ale baco, kotow sie nie pierze!
- piere sie piere.
Nie przekonawszy bacy,
turysta wybral sie w dalsza droge. Kiedy wracal po kilku
godzinach zobaczyl
bace i lezacego obok zdechlego kota. Pokiwal glowa i mowi:
- a mowilem, ze
kotow sie nie pierze?
- piere sie piere ino nie
wyzyma...
Siedzi baca nad rzeka i sie
onanizuje. Podchodzi turysta i sie pyta:
- Baco co wy robicie ?
Na to
baca:
- Jak to co ? Wysylam dzieci nad morze.
Baca znalazl broszurke, jak
odzwyczaic sie od jedzenia przez tydzien.
Pierwszego dnia mial zamiast
posilkow pic po 1/2 szklanki wody. Drugiego
po 1 szklance itd. (skrot
myslowy) Siodmego dnia polprzytomny z glodu
mial wykonac ostatnie polecenie -
wysrac sie. Poszedl wiec za chalupe,
kucna, natezyl sie i nic. (z pustego to
i Salomon...) Siedzi, siedzi, az
nagle slyszy jakies odglosy jedzenia.
Patrzy, a tu mu dupa sie pasie!
Idzie sobie turysta polana w gorach i
widzi bace. A baca pasie sobie owce.
Czarne i biale. No i turysta sie go
pyta:
- Baco.. Ile mleka daja te owce?
- Ano biale czy czorne?
- No
wszystkie.
- Biale dwa litry..
- A czarne?
- Ino tyz dwa litry.
- A
ile trawy jedza?
- Biale czy czorne?
- No wszystkie..
- Biale trzy
kilo.
- A czarne?
- Tyz trzy kilo.
Rozmawiaja tak z pietnascie minut i
okazuje sie ze biale owce nie
roznia sie niczym innym niz kolor welny.
Wreszcie zdenerwowany turysta
pyta sie jeszcze raz:
- No to czemu baco je
tak rozrozniacie?
- Ano biale owce sa moje.
- A czarne czyje?
- Ano tyz
moje.
Obchodzona byla wlasnie Setna
Rocznica Urodzin Lenina ( SRUL ). Znalezli
tedy i bace starego z Poronina, co
to Lenina pamietal, i poprosili go, co by
opowiedzial im cos o spotkaniu z
Leninem, jaki to Lenin byl mily, i dobroduszny.
Siad tedy Baca na rogu
chalupy, i powiada:
Pamietam byla wiosna, topnialy sniegi, swiecilo slicznie
sloneczko. Towarzysz
Lenin postanowil sie ogolic. Wyszedl tedy na ganek z
miednica, mydlem pedzlem.
Ledwo sobie namydlil pysk podbiegl do niego maly
chlopczyk. Popatrzyl na
towarzysza Lenina i zawolal : " Towarzyszu Lenin,
lysiejecie ! ". Towarzysz
Lenin usmiechnal sie, ... a mogl przypierdolic
!
Wieczorem przychodzi baca do I
sekretarza gminnej POP i mowi, ze chce
koniecznie zapisac sie do partii.
Sekretarz, ze trzeba pol roku proby.
Na to baca:
- Albo mnie tyrozki
zopisecie, albo nie chce w ogole.
- Alez baco, powiedzcie, chociaz
dlaczego.
- Jok mnie zopisecie to powim.
- Ale baco, nie moge was zapisac,
skoro nie znam nawet motywacji.
Po godzinnej konwersacji w tym stylu
sekretarz skapitulowal i zapisal bace
do partii.
- No to powiedzcie baco
teraz, dlaczego tak nagle zachcialo wam sie do partii?
- No, tera powim.
Psychodza jo do cholupy i wchodza do swojego pokoju a tam
widza, moja zona w
moim lozku z kochankiem. No to posedl jo do kuchni,
golnal se kielicha i
posedl do drugiego pokoju, a tam widza corka w lozku
z gachem. No to wrocil
jo do kuchni, golnal se drugiego kielicha i se
powidziol: JO WAM K**** WSTYDU
NAROBIE!
Siedzi baca na drzewie i spiewa.
Przechodzi turysta.
- Baco, spadniecie, na drzewie sie nie spiewa.
- Nie
spadne.
Za godzine wraca turysta, patrzy, a pod drzewem lezy baca.
- A
mowilem wam, baco - nie spiewa sie na drzewie.
- Spiwo sie, spiwo, ino sie
nie tancy.
Dwoch juhasow znalazlo jeza i kloca
sie o nazwe tego zwierzaka:
- to je iglok !
- to je spilok
!
Przechodzil tamtedy stary baca i uslyszal sprzeczke. Podszedl i
zawyrokowal:
- to nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok
!
Do bacy przychodzi chlopak z
dziewczyna i chca wynajac jakis
pokoj na noc. Baca na poczatku nie chce, mowi
ze miejsce juz nie ma i
w ogole ale w koncu zgadza sie ulokowac ich na
strychu. Wieczorem
przychodzi spytac czy aby nie sa glodni, a oni mu ze
strychu:
- Nie baco, my zywimy sie owocami milosci.
Baca:
- No dobra,
dobra, tylko nia rzucajcie tych skorek bo mi sie
gesi
podlawia.
Idzie baca przez poloniny i widzi jak
turysta robi pompki dla zdrowia. Stanal i
kiwa glowa z podziwem.
- Rozne
ja wiatry widzialem, ale zeby babe spod chlopa wywialo...?
Sasiad mowi do bacy:
- Baco, tam
za stodola na waszych deskach chlopaki gwalca wasza corke.
Baca przerazony
biegnie natychmiast za stodole, po chwili wraca usmiechniety
i mowi :
-
Aaaaa.... wiedziolem, ze zartowales, to wcale nie moje
deski.
Policjant zatrzymuje bace jadacego
furmanka.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla sie i szepcze:
-
Siano.
- Czemu tak cicho mowicie?
- Zeby kon nie
uslyszal!
Baca wydlubal sobie oczy, powiesil je
na drzewie i powiedzial:
- Oczywiscie.
Pewien turysta zabladzil w gorach,
tracil juz nadzieje, gdy zobaczyl jakies
swiatla, a dalej goralska
chalupe.
"Jestem uratowany - zaplace im - dadza mi cos zjesc, napoja mnie,
przenocuja.."
- pomyslal turysta i wszedl do srodka. Patrzy na zapiecku leza
nieruchomo
Bacowa i Baca.
- "Dobry wieczor, zabladzilem, jestem glodny,
chce mi sie pic, zaplace wam" -
powiedzial urysta.
...CISZA
-
"Chcialbym cos zjesc - jestem glodny" - powtorzyl.
...CISZA
Zdegustowany
brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wzial to co lezalo na stol i
zjadl.
-
"CHCIALBYM SIE CZEGOS NAPIC" - powiedzial, juz zdenerwowany, turysta.
Gdy po
raz kolejny odpowiedziala mu cisza - wypil co bylo na stole,
przelecial
Bacowa i wychodzac rzekl "Co za popieprzeni ludzie!".
W bacowce
ciagle CISZA, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymala i kichnela.
Baca na
to: "Przegralas - gasisz swiatlo"
W Morskim Oku w przerebli kapie sie
baca.
- Baco, nie zimno wam? - pytaja sie turysci.
- Ni.
- Cieplo?
-
Ni.
- A jak wam jest?
- Jedrzej.
Baca lapie okazje na drodze, wreszcie
udaje mu sie zlapac przejezdzajacego
Mercedesa. Wsiada i jada, ale po kilku
kilometrach jakos tak nudno sie zrobilo,
wiec baca sie pyta :
- a co to
panocku, za znacek z psodu ?
- To ? (mowi kierowca pokazujac na znaczek
mercedesa), to taki celownik, jak
kogos zlapie w ten celownik, to juz na
pewno trafie.
- aha.
Po kilku kilometrach patrza, a tu droge jedzie jakis
facet na rowerze. Baca
mowi :
- A wezcie, panocku, tego clowieka w ten
celownik ....
Kierowca skrecil i faktycznie rowerzysta znalazl sie "w
celowniku", ale
poniewaz kierowca nie chcial isc do wiezienia, to w ostatniej
chwili skrecil,
aby nie trafic rowerzysty, chwile potem baca sie odzywa
:
- iiiii, kiepski ten panski celownik, gdybym nie roztworzyl drzwi to
bysmy
go nie trafili.
Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka
drzwi.
- Baco, drzwi w domu nie macie? - Krzyczy na niego sprzedawczyni.
-
Mom, i taka cholere jak wy, tyz mom.
Turysta pyta sie gorala:
- Baco
czemu ciagniecie ten lancuch?
- A co, mam go pchac?
Wywiad z baca:
- Baco, jak wyglada
wasz dzien pracy?
- Rano wyprowadzam owce, wyciagam flaszke i pije...
-
Baco, ten wywiad beda czytac dzieci. Zamiast flaszka mowcie ksiazka.
- Dobra.
Rano wyprowadzam owce, wyciagam ksiazke i czytam. W poludnie
przychodzi
Jedrek ze swoja ksiazka i razem czytamy jego ksiazke. W poludnie
idziemy do
ksiegarni i kupujemy dwie ksiazki, ktore czytamy do wieczora.
Wieczorem
idziemy do Franka i czytamy jego rekopisy.
Spotyka sie dwoch gorali wysoko w
gorach.
- Baco, welna drozeje!
- A kto powiedzial?
- Walesa.
- A
gdzie on pasie?
Siedzi baca w zime na zboczu i sie
przyglada jak turysci z Niemiec zjezdzaja na
nartach. Nagle widzi jak jedna
babka wyzucilo na pagorku ze az wpadla glowa w
zaspe. Ino jej tylko tylek
wystaje. Baca dlugo nie namyslajac sie zaszedl od
tylu i zaczyna dupczyc.
Nagle slyczy jak ta jeczy:
- Ja gut, ja gut!
Baca na to:
- A skad ja ci
tera dziwko jagod wezme!
Dwoch gorali: maly i duzy sikaja na
mur. Maly strasnie mrugo ocami.
Widzac to drugi pyto:
- Co tak
mrugos?
- Bo mi do ocu prysko!
Zepsul sie kobiecie samochod na
drodze, prosi o pomoc przechodzacych
gorali. Gorale naprawili, ale gdy
chciala im zaplacic okazalo sie,
ze gorale wola zaplate w naturze. Nie bardzo
się to jej podobalo,
ale co miala zrobic. Poprosila ich tylko zeby zalozyli
prezerwatywy
bo nie chce zajsc w ciaze. Gorale sie zgodzili, itd.
Na
nastepny dzien spotykaja sie w knajpie wioskowej i jeden mowi:
- Josiek
zalezy nam na tym zeby nie zaszla w ciaze ?
- Ni.
- No to sciagamy te
gumki !!
Goral przyprowadzil swoja zone bedaca
w ciazy na badania okresowe. Lekarz
zbadal gazdzine, przyjal honorarium,
pozegnal. Do gabinetu wchodzi maz i pyta
o zdrowie zony. Lekarz
odpowiada:
- No coz, u waszej zony jest ciaza pozamaciczna.
Chlop zbladl i
nerwowo siega po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, zona juz placila.
- Panie
doktorze, macie tu 100 tysiecy, i nie mowcie nikomu, ze pozamaciczna,
bo
jeszcze chlopy mnie wysmieja, zem nie trafil tam, gdzie
trzeba.