Zamieszki, do których doszło 5 marca 1770 w Bostonie. Wydarzenia te przyczyniły się do wybuchu rewolucji amerykańskiej. Koloniści sprzeciwiający się brytyjskim rządom zebrali się pod budynkiem Giełdy Królewskiej (Royal Exchange Building), w którym mieścił się także urząd celny. Spotkanie było związane z debatą w parlamencie brytyjskim, w czasie której rozstrzygano sprawy ceł Townshenda. W tym samym czasie pod budynkiem bostończycy protestowali przeciwko nowym cłom oraz obecności w mieście silnego kontyngentu brytyjskich żołnierzy.
Dowódca oddziału brytyjskich żołnierzy wzmocnił straże wokół budynku. Protestujący w pewnym momencie zaczęli rzucać w stronę regularnych oddziałów kulami śniegowymi, kawałkami lodu i śmieciami. Przez niezrozumienie rozkazu dowódcy Nie strzelać, a być może w wyniku zdenerwowania spowodowanego agresją tłumu, żołnierze oddali salwę w stronę cywilów. Zginęło pięć osób: Crispus Attucks, Patrick Carr, Samuel Gray, Samuel Maverick i Christopher Monk. Oprócz tego było kilku rannych. Po pewnym czasie gubernatorowi i szanowanym obywatelom udało się skłonić tłum do rozejścia się. Po miesiącu odbyła się rozprawa sądowa, na którą sędziowie przysięgli zostali wybrani z terenów wokół Bostonu, aby zapewnić uczciwy proces. Ława przysięgłych ostatecznie uniewinniła brytyjskich żołnierzy, gdyż działali oni zgodnie z prawem, a strzały padły w obronie własnej.
Incydent ten nie zasługiwał zapewne na określenie masakra bostońska, lecz został tak nazwany przez antybrytyjską propagandę. Paul Revere wykonał rycinę, na której brytyjscy żołnierze bezlitośnie masakrują protestujących. Rycina powielona w tysiącach egzemplarzy została rozpowszechniona wśród kolonistów. Tak więc wydarzenie to przyczyniło się do wzmocnienia nastrojów antybrytyjskich.
Brytyjskich żołnierzy przed sądem bronił prawnik John Adams, jeden z późniejszych sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości (1776), wiceprezydent (1789–1797), a następnie prezydent Stanów Zjednoczonych (1797–1801).